-Oh to super. Co robicie? Macie coś w planach? Piliście coś? Może jesteście głodni? A może chc…- Strasznie mi się podobało to, że jest taka wygadana, ale Harry’emu może niezbyt to pasowało, ponieważ jej chamsko przerwał.
-Abby, nie. – Jego oschły głos spowodował, że przez moje ciało przebiegła kolejna fala dreszczy. Nie lubiłam tego tonu.
-Właściwie to może moglibyśmy coś razem zjeść, hmm…? – zaproponowałam. W sumie to nie wiem czemu to zrobiłam, tym bardziej, że jestem gościem. Nigdy nie lubiłam się nikomu narzucać.
-Widzisz Harry? Już ją lubię. – Uśmiechnęłam się na jej słowa, a po chwili popatrzyłam na niego. Na jego twarzy malował się grymas, a jego oczy dalej były ciemne. Hmmm, może źle zrobiłam? – To może razem coś przygotujemy – zwróciła się do mnie.
-Tak, byłoby fajnie – powiedziałam nieśmiało. Nim ruszyłyśmy do kuchni, Harry zdążył mnie jeszcze spiorunować wzrokiem. O co mu chodziło? Nie chciał, żeby się z nią zaprzyjaźniała? Wydaje się bardzo pozytywną osobą, chciałabym ją poznać. Kiedy znalazłyśmy się już w wcześniej wspomnianym pomieszczeniu, zabrałyśmy się za szukanie składników potrzebnych do zrobienia risotto z kurczakiem. Usłyszałam jeszcze trzask drzwi i zabrałyśmy się do pracy. Wiedziałam, że Harry był zły, ale w ogóle nie widziałam ku temu powodu. Postanowiłam o nim zapomnieć i spędzić miło czas. Abby dużo nawijała o sobie. Opowiedziała mi o tym, że zawsze trudno jej było znaleźć jakiś prawdziwych znajomych, bo wszyscy tylko latali za nią ze względu na pieniądze jej ojca. Dopiero kiedy poznała Charliego wiele rzeczy się zmieniło, mówiła, że naprawdę bardzo go kocha i planują wspólną przyszłość. Zazdrościłam jej tego. Miłości którą darzyła Charliego, że potrafiła to robić. Na szczęście dziewczyna spytała się mnie tylko, kto jest szczęściarzem, z którym jestem, a o resztę nie dopytywała. Cieszyło mnie to, ponieważ nie chciałam nikomu o tym mówić, a trudno mi byłoby powiedzieć jej, że nie chcę z nią o tym rozmawiać. Po niecałej godzinie nasz obiad był gotowy więc, rozłożyłyśmy potrawę do trzech talerzy i zaniosłyśmy ją na stół. Abby poszła jeszcze po jakiś sok i we dwie usiadłyśmy do stołu.
-Uhm czekaj, a Harry – zapytała dziewczyna. – Harry! Jedzenie – zawołała go. Raz, drugi trzeci, ale nic. Nie było go w domu, choć nie zdziwiłabym się, gdyby był w jakiejś innej jego części i nas nie słyszał. Dom był wielki. – No nic, może za niedługo się pojawi.
Nie czekałyśmy na niego i zaczęłyśmy jeść. Postanowiłam, że skorzystam z okazji i zapytam ją o Stylesa.
-Powiedz, długo się znacie z Harry’m? Dobrze go znasz? – zaczęłam.
-Hmmm, znamy się już trzy lata. Poznałam go niedługo po tym jak moje i Charliego relacje się, hmm, zmieniły. I tak, wydaje mi się, że dobrze go znam, ale dalej w całości go nie rozgryzłam. Nie da się chyba. Jest… jest bardzo tajemniczy i zamknięty w sobie, po części. – No dobra, ale co dalej? Jak mam ja podejść, żeby powiedziała mi cos więcej?
-A ma jakieś problemy, czy coś?
-Jak każdy człowiek. – Cholera!
-Tak, to oczywiste. A czy on…- Nie zdążyłam dokończyć gdyż usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Popatrzyłam na Abby, która była równie wystraszona jak ja. W jadalni pojawił się Harry z niezbyt zadowoloną miną. Hmmm, jego foszki psują cały nastrój. Usiadł koło nas i podniósł szklanek soku.
-Może ci odgrzać – powiedziała Abby matczynym głosem. Była naprawdę kochana.
-Nie, dzięki. Jest okey – Jego ton głosu się poprawił, ale dalej nie był on zbyt przyjemny. Wszyscy zamilkliśmy i wróciliśmy do jedzenia. Po obiedzie wszytko posprzątałyśmy i udałyśmy się do salonu, gdzie siedział pan obrażalski.
-Zabierasz dzisiaj Rose na imprezę? – wypaliła Abby. Jaką imprezę? Byłam zdziwiona.
-Nie – odpowiedział. Znowu ten sam nieprzyjemny ton głosu. Hallo, ja tu jestem! Nawet jeśli wiem, że i tak bym nie poszła, to nie bardzo spodobała mi się jego odpowiedź. Zrobiło mi się przykro.
-No to ja cię zapraszam, Rose. Chcę, żebyś po… - Dziewczyna znowu nie zdążyła dokończyć, bo chłopak jej przerwał.
-Rose nigdzie nie idzie. Ma chłopaka i powinna zostać z nim w domu. - Słucham? Będzie mi rozkazywał, a tak w ogóle to co on sie tak zaczął Dave'em przejmować?
-A pozwolisz mi odpowiadać za siebie - warknęłam.
-Nie. - Nawet na mnie nie spojrzał. Unikał mojego wzroku. Mówił jakby do okna. Na twarzy Abby malowało sie zdziwienie.
-A może ja chce sie spotkać jeszcze dzisiaj z Abby? Dlaczego jest to dla ciebie problem - zapytałam.
-To spotkajcie się na mieście czy coś, byle z daleka od mnie. - Wymieniałam sie z dziewczyną lekko przerażonymi spojrzeniami.
-Wiesz Harry to ty mnie lepiej juz odwieź do domu. Nie chce ci przeszkadzać - powiedziałam lekko zdenerwowana. Nie lubiłam takiego zachowania w stosunku do mnie. Robiło mi sie wtedy strasznie dziwnie, zresztą chyba się mi nie dziwicie?
-Nie - odpowiedział szorstko.
-Ah no dobra. Abby odwiozłabyś mnie -zwróciłam się do dziewczyny.
-Oczywi...- zaczęła, ale ten bezczelny dupek znowu jej przerwał.
-Nie ma takiej potrzeby Abby. - Cholera jasna o co mu dzisiaj chodzi? Czego on chcę?
-Czyli rozumiem, że mam iść na nogach? - warknęłam. Było mi trochę głupio że Abby musi być świadkiem tej małej sprzeczki jeśli można to tak nazwać.
On w ogóle na to nie zareagował. Miał mnie w dupie, a ja byłam zdziwiona jego postawą.
Uśmiechnęłam sie słabo do Abby i ruszyłam w stronę drzwi. Dziewczyna nie wiedziała jak ma na to zareagować, stała zaszokowana obok kanapy i piorunowała Harry'ego wzrokiem. Złapałam za klamkę i wyszłam. Było mi strasznie wstyd i ogółem byłam bardzo zła.
***
Zastanawiałam sie co zrobić, przecież dwa dni mi zajmie żeby dostać się do domu. Nie dam rady. Rozważałam nawet żeby zadzwonić po Dave'a, ale to w ostateczności. Co ja bym mu powiedziała? Wcisnęłabym mu pewnie jakieś durne kłamstwo, a później by mnie męczyło poczucie winy.
Może nie widać, ale serio nie lubię go okłamywać. Jest dla mnie zdecydowanie za dobry.
Usłyszałam za sobą auto, które sie do mnie zbliżało. Jechało powoli więc sie odwróciłam by zobaczyć kto siedzi za kierownicą. Pomyślałam, że mógłby mnie ten ktoś podwieźć. Niestety kiedy już to zrobiłam zobaczyłam ten sam nie miły wyraz twarzy. Zignorowałam go, otarłam łzy i ruszyłam przed siebie.
Nie będę mu pokazywać jaka jestem słaba. Niech wie, że nie działa na mnie jak na resztę dziewczyn, które pewnie zalicza na imprezach takich jak ta na którą nie chce mnie zabrać. Wiem ze robię z tego aferę, ale cholera no zrobiło mi sie przykro.
-Gdzie idziesz? - zapytał. Oh i teraz zaczął sie tym przejmować? Debil!
-Nie twoja sprawa HARRY- zrobiłam nacisk ostatni wyraz. Chłopak przewrócił oczami i nieci zwolnił.
-Wejdź do auta.
-Nie – odpowiedziałam stanowczo.
-Rose nie wkurwiaj mnie i wsiadaj do tego pierdolonego auta - wykrzyczał.
-Nie! Nie będę robić tego co ty chcesz. Pieprz sie! - Teraz to ja podniosłam głos. Tak strasznie działał mi na nerwy, że aż płakać mi sie chciało z powodu mojej bezsilności.
-Jeśli chcesz mógłbym wziąć cie na tylnych siedzeniach ok? A jak nie to możemy wejść do tego lasku i...
-Zostaw mnie w spokoju! Najpierw traktujesz mnie jak jakiegoś śmiecia, a teraz z takimi tekstami. Zostaw mnie! - Po moich policzkach po raz kolejny poleciały słone krople. Nie panowałam nad tym. Nie potrafiłam ich zatrzymać.
-Rose czy ty.. ty płaczesz? - Jego ton głosu zmienił się do normalnego dzięki czemu juz sie go tak nie bałam.
-Nie. Pyłki. Mam alergię. - Jezu serio? On tego nie łyknie.
-Rose takie badziewne kłamstwa to sobie możesz wciskać swojemu kochasiowi nie mi królewno. - Czyli wróciła królewna? Nagle zmienił swoje zachowanie. Kuźwa gorzej niż baba w ciąży. Serio.
-Po prostu zostaw mnie w spokoju!
-Posłuchaj mnie królewno. Nie mam czasu, a ty zapewne jeśli nie wsiądziesz teraz do mojego auta, w domu znajdziesz się dopiero jutro, bo zgaduje ze po swojego kochasia nie zadzwonisz. – Stanęłam na poboczu, a on zatrzymał auto tuż przy mnie. Zastanawiałam się co zrobić, nie chciałam z nim wrócić, ale on miał racje.
-Hmm jeszcze z jakieś 10 minut drogi i zaczynają się domy, więc na pewno znajdzie się ktoś kto byłby taki miły i mnie podwiózł – powiedziałam pewna siebie.
-Tak, a na początek pierwsze co to wciągnął by cię do domu i zgwałcił. Może i są to ludzie bogaci, ale to nie jest dobra dzielnica. Myślą ze skoro maja kasę to mogą mieć wszystko co tylko zapragnął. A mieszkają tu głownie młodzi faceci, pierdoleni napaleńcy, więc radzę ci wsiadać to tego auta, bo jak nie zrobisz to wciągu 30 sekund wysiadam i zaciągam cie do niego siłą. – Nie wiedziałam czy Harry mówił prawdę o tych ludziach, ale sprawił, że się przeraziłam. Popatrzyłam na niego a on już sięgał ręką by otworzyć mi drzwi od środka. Wiedział, że wygrał.
Nic nie mówiąc wsiadłam do auta i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Odjechaliśmy.
-Co jest z tobą nie tak? – zapytałam. W sumie to nie liczyłam na jakąkolwiek odpowiedź. Harry jest zbyt pewny siebie i uparty.
-Co konkretnie masz na myśli? – Popatrzył się na mnie zdziwiony. Szybko mu się humor poprawił.
-Kim ty jesteś Harry? – Zadałam mu kolejne pytanie, znowu nie oczekując od niego odpowiedzi. W sumie to zadawałam je samej sobie.
-To nie jest czas i miejsce na takie rozmowy – odpowiedział. Jasne, mogłam się tego spodziewać. Jest za bardzo zamknięty w sobie. Jest dla mnie zagadką i nie powiem choć go nie znoszę to bardzo mi się to podoba.
-No tak, a więc już nigdy się tego nie dowiem. – Uśmiechnęłam się słabo w stronę okna.
- Dlaczego? Czemu tak uważasz? – Był zdezorientowany i ja to spowodowałam. Byłam dumna.
-Ponieważ nie spotkamy się już nigdy. – Nigdy. Moje słowa spowodowały, że coś zakuło mnie w sercu. Nigdy. Nie lubiłam tego słowa. ”Nie spotkamy się już nigdy”. Zbyt dużo wspomnień. Nawet nie zauważyłam kiedy znowu zaczęłam płakać. To było silniejsze ode mnie, nie potrafiłam tego zatrzymać. Proszę! Nie teraz. Nie tutaj. Nie przy nim.
-Ey co jest? Co znowu – zapytał bez emocji. Patrzył się na mnie, a w jego oczach widziałam zmieszanie. Nie współczuł mi, ale przecież to Harry. Jak mogłam myśleć że jest inaczej.
-Nic. Przepraszam. Po prostu coś mi się przypomniało. – To wszystko wyglądało jakbym płakał z jego powodu co mnie nie zadowalało. Nie chciałam żeby myślała że mi na nim zależy czy coś takiego. Harry już otwierał usta by coś powiedzieć ale byłam szybsza. – Nie Harry. Nie pytaj mnie o to nigdy więcej. – Dobrze wiedziałam, że chciał zapytać o to co mi się takiego przypomniało, więc wolałam mu przerwać. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiać. Zwłaszcza z nim.
- Jak wolisz…- przeciągnął. – Hmm to dlaczego mielibyśmy się już nigdy więcej nie spotkać królewno? – Otarłam łzy i odwróciłam się w jego stronę.
-Bo nie widzę sensu. Po co? Żebyś najpierw był dla mnie miły, a później był największym kutasem jakiego znam – powiedziałam pewna siebie. Odkąd go poznałam myślałam, że raczej będę przy nim uważać na słowa i że nie będę próbować go wytrącić z równowagi, ale jednak się miliłam. I to bardzo.
-Mówisz, że jestem kutasem? Oh ile razy to słyszałem, ale zazwyczaj po tym jak wywalam ze swojego domu dziewczyny, które hmm zbytnio się rozgoszczą. To że z nimi spałem nie znaczy, że mi kurwa jakoś specjalnie na nich zależy. – Gdybym stała to bym już leżała. Pieprzony egoista! Byłam prawie pewna, że wykorzystuje dziewczyn, ale kiedy on sam mi to powiedział sprawił, że zaczęłam się nim brzydzić. Nigdy wcześniej nie spotkałam takiego chłopaka jak on. – A wiec jesteś pierwsza która mi to mówi jeszcze przed tym wywaleniem cie z mojego domu.
-Poprawka, w pewnym sensie mnie wywaliłeś, tylko nie z twojego. – Chłopak zaśmiał się. Nie widzę tu nic śmiesznego. – O co ci chodzi Harry? Czego ty ode mnie w ogóle chcesz?
-Tego co od innych dziewczyn królewno. – Nie tego już było za wiele. Chciałam stąd wyjść. Nie chciałam żyć z nim w jednym mieście a tym bardziej być z nim w tym aucie.
-Zatrzymaj się – wrzasnęłam.
-Co jest znowu nie tak? – zaczynał się irytować. Widziałam to w jego zielonych oczach. Jak to możliwe, że chłopak wyglądający jak anioł tak naprawdę był diabłem?
-Mam cie po prostu dość! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! – Co on sobie w ogóle myślał? Że jestem jego kolejną dziwką, którą uwiedzie, przeleci i zostawi? O nie! Za bardzo go nie lubię, nie poddam się mu. Zobaczyłam, że zjeżdża na pobocze i zatrzymuje auto. Chciałam już łapać za klamkę, ale powstrzymał mnie chwytając mój nadgarstek.
-Kochanie chce ci coś wyjaśnić – zaczął. Zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, a mój oddech przyspieszył. – Ja królewno dostaje zawsze tego kogo chce i co chce. Jest już za późno, żeby się ode mnie uwolnić. Wiem, że już nie potrafisz tego zrobić. – Prychnęłam. Oj nie wiesz skarbie jak się mylisz! On jest taki pewny siebie, ale źle trafił. Nie dam mu się tak szybko. Co ja gadam, nigdy się mu nie dam. Dzisiaj miałam to wszystko zakończyć, dowiedzieć się tego czego chciałam, ale nie. Nic nie poszło po mojej myśli.
-Odwieź mnie do domu Harry. –Byłam niespokojna. Może troszkę się bałam ale jeszcze nigdy nie byłam tak pewna siebie w jego towarzystwie jak teraz.
-Dobrze. – Szybko poszło. Obeszło się bez…- Ale masz być gotowa na 18.00.
-Słucham? – Zaskoczył mnie. Chcę się ze mną spotkać? Nie, nie! Jego słowa której powiedział w domu Abby dalej nie wyleciały z mojej głowy.
-To co słyszałaś. Idziemy na tą pieprzoną imprezę. – Udziela mi się te jego przeklinanie tak w ogóle. Odkąd SPĘDZAM z nim czas robie to zbyt często. Dobra nie o tym trzeba myśleć.
Ja już za nim nie nadążam. Przecież nie chciał mnie tam jeszcze niecałą godzinę temu, a teraz tak nagle zmienił zdanie. Zabije go kiedyś! Wraz z nim zginą te jego zmiany nastroju, które irytują mnie jak nic innego na tym świecie.
-A kto powiedział, że ja na nią idę Harry? Podobno mnie tam nie chcesz.
-Rose nie wkurwiaj mnie ok? Idziesz tam ze mną i bez gadania – powiedział. Był już zdenerwowany, ale próbował się opanować. Domyśliłam się po tym jak zaciskał dłonie na kierownicy.
-Nie Harry. Nie chcę. Proszę cię zapal samochód i pojedźmy do mojego domu. – Odwróciłam się do niego plecami tak, że znowu tempo wpatrywałam się w okno. Tak bardzo chciałam, żeby ktoś mnie przytulił.
-Zapraszasz mnie do siebie? Już rozumiem. Wolisz, żebyśmy się zabawili w twoim łóżku. Tak masz racje to bardziej podniecające. – Trzymajcie mnie bo zaraz się na niego rzucę!
Nie wytrzymałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta. Oddaliłam się trochę ignorując jego nawoływania. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale stanęłam na pustym polu i zaczęłam krzyczeć. Byłam strasznie zdenerwowana, a jego wkurzające teksty wcale mi nie pomagały! Już dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu. Potrafił wywołać we mnie tyle emocji w ciągu kilku minut. Strach, pożądanie, wsiąkłość i można by wymieniać z kilka godzin.
Nie miałam już siły by dalej się drzeć więc opadłam na trawę. Mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej, a ja próbowałam się uspokoić. Jestem straszna, a on jeszcze gorszy! Nienawidziłam jak ktoś cały czas mnie przegadywał a ja nie potrafiłam się mu odgryźć. Harry był za dobry. Różnica miedzy nami była taka że on był największym chamem jakiego znam, a ja byłam zbyt miła, żeby traktować go całkowicie tak samo jak on traktuje mnie.
Usłyszałam ciche kroki, a zaraz po tym poczułam mocny zapach jego perfum. Liczyłam, że mnie tutaj zostawi i sobie pojedzie. Przecież byłby do tego zdolny a ja bym się cieszyła. Wolałabym spędzić tutaj noc niż przebywać z nim.
-Już się uspokoiłaś? – I znowu się zaczęło. Wrócił do mnie cały gniew. Wstałam i rzuciłam się na niego z pięściami. Byłam za słaba żeby mu cokolwiek zrobić, ale przynajmniej mogłam wyładować swoją złość.
-Nienawidzę cię! Jesteś najbardziej wkurwiającym chłopakiem jakiego znam – wrzasnęłam i się od niego odsunęłam. On serio sobie nic z tego nie robił. Zachowywał się tak jakby moje słowa były dla niego komplementami. Stał tam i szeroko się uśmiechał. On jest naprawdę skończonym debilem!
-A ty najbardziej irytującą dziewczyną jaką znam – powiedział spokojnie. Ja jestem irytująca? Ja? – A teraz proszę cię grzecznie, żebyś udała się ze mną do auta. Zawiozę cię do domu i dam 2 godziny na to byś zdążyła wymyśleć jakąś wymówkę dla swojego kochasia i przygotowała się na imprezę, na którą cie zabieram. – Harry był zdecydowanie zaspokojony, co jeszcze bardziej mnie denerwowało. On denerwował mnie nawet tym że oddycha.
-Po co mam tam jechać Harry? Żebyś wywołał kolejną kłótnie i ośmieszył mnie przy wszystkich. Nie. Po prostu odwieź mnie do domu. – Oh męczyło mnie już to wszystko. Marzyłam tylko o relaksującej kąpieli i pójściu spać.
-Przecież chciałaś iść na tą imprezę wiec o co chodzi – zapytał podirytowany. Nigdy nie powiedziałam, że chciałam. Tu chodziło o zasadę. Właśnie odniosłam malutkie zwycięstwo.
-Nie chciałam Harry. – Chłopak przewrócił oczami. – Po prostu byłam zła, że decydujesz za mnie. Dalej jestem.
-Jesteś niemożliwa! Rozryczałaś mi się trzy razy, zrobiłaś awanturę tylko po to żeby później mi powiedzieć, że jednak wcale nie chcesz iść na imprezę? – Chłopak złapał się za kark i zaczął się śmiać. W sumie tak, to wszystko wyglądało dziwnie jeśli tak na to patrzymy, ale ja nie lubię przegrywać, zwłaszcza z nim.
-Nie płakałam z powodu imprezy – powiedziałam cicho. Było to prawdą. – Możemy już jechać? – Chłopak pokiwał głową i ruszył w stronę auta, zrobiłam to samo.
***
-Czemu nie chciałeś mnie tam zabrać? – wypaliłam. Gapiłam się w szybę. Mijaliśmy budynki, które były mi już znane. Za chwile miałam być już w domu.
-Ponieważ to nie jest miejsce dla ciebie – odpowiedział. Więc o to mu chodziło? Nie mógł mi powiedzieć tego wcześniej? Uniknęlibyśmy tego wszystkiego.
-A to niby czemu? – Musiałam! Musiałam!
-Nie zadawaj mi pytań, na które nie jestem wstanie ci opowiedzieć – powiedział smutno. Kompletnie go nie rozumiałam. Był naprawdę nieźle pokręcony. – To co robimy?
-A co musimy? – On nadal chce się ze mną spotkać? Przecież powiedziałam mu że go nienawidzę, że nie chce się z nim widywać itp. A on dalej nie dawał za wygraną.
-Coś na pewno królewno. – Cieszyłam się, że byliśmy już strasznie blisko mojego mieszkania. Chciałam zostać sama.
-A co jeśli ja nie chce? – warknęłam. Rose spokojnie! Nie denerwuj się.
-Wiem, że chcesz i ty też o tym wiesz, ale boisz to przyznać. Znam cię bardziej niż ci się wydaje. – Oczywiście Styles! Jasne! Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Dobre Harry!
-Zapewne – powiedziałam przez śmiech. Ale on był dowcipny.
-Ja tam wiem swoje.- Zobaczyłam jak parkuje swój samochód wiec szybko złapałam za drzwi by je otworzyć i jak najszybciej stąd wyjść. Niestety się nie udało, ponieważ Harry złapał z mój nadgarstek i odwrócił mnie tak, że bez problemu spotkałam jego piękne oczy, w których natychmiast zatonęłam. Czułam jak pochłania mnie zielona otchłań i przyciąga mnie coraz bliżej i bliżej i bliżej. Stop! Odsunęłam się od niego jak poparzona. Kilka sekund, a nasz usta na pewno by się spotkały! Nie ja nie mogłam na to pozwolić! Grrrrr jest dobry!
-Ja ymm, no – Chłopak się roześmiał co lekko mnie zirytowało. – Ja już idę.
-To widzimy się za niecałe dwie godzinki królewno. – Nie opowiedziałam mu, wiedziałam, że nie ma sensu z nim dyskutować i tak zrobi co będzie chciał nawet w brew mojej woli. Złapałam za klamkę i wyszłam z samochodu.
***
-Tak Dave, ale nie obiecuje, że wrócę jeszcze dzisiaj. – Wałkowałam już z nim ten temat od 15 minut. Chciał znać każdy szczegół. Powiedziałam mu, że wychodzę dzisiaj ze swoim dawnymi koleżankami z którymi chcę odnowić kontakt. Taki babski wieczór czy coś koło tego.
-No dobrze, ale obiecaj mi że nie wrócisz do domu w takim stanie jak ostatnio. – Usłyszałam męski głos po drugiej stornie słuchawki. Szczerze to lubiłam ten dźwięk, w pewnym stopniu umiał mnie uspokoić. Czasami pozwalałam mu głaskać moje włosy i śpiewać kołysankę którą nauczyła go, jego babcia. Ale rzadko bywają taki chwile. Najczęściej wtedy kiedy mam te gorsze dni.
-Obiecuje, że nie zrobię nic głupiego. Nie masz się o co martwić – zapewniłam. Sama nie wierzę, że z NIM wychodzę i okłamuje Dave’a, ale raczej nie mam innego wyjścia.
-No dobrze. Ufam ci. – serio Dave? Takie słowa, właśnie wtedy, kiedy nie jestem z tobą szczera? To staje się coraz bardziej trudniejsze. – Baw się dobrze kochanie.
-Do zobaczenia. – Rozłączyłam się.
Ten dzień jest naprawdę zwariowany i boje się, że będzie jeszcze gorszy. Nie czekając długo ruszyłam w stronę łazienki by wziąć prysznic. Weszłam do dość dużej kabiny i odkręciłam wodę.
Kiedy już się umyłam wyszłam spod prysznica i owinęłam ręcznikiem. Osuszyłam delikatnie włosy, rozczesałam je i wysuszyłam suszarką. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i udałam się w kierunku garderoby, kiedy zatrzymał mnie czyjś głos.
-Gotowa? – Obróciłam się w kierunku kanapy i zaczęłam krzyczeć. Harry szczerzył się jak głupi skanując moje ciało. No tak, byłam w samym ręczniku.
Tylko wariaci są czegoś warci…
_______________________________
No witam wszystkich! Starałam się jak tylko mogłam by dodać dzisiaj ten rozdział. Nie jest sprawdzony, wiec od razu mówie, że można sie spodziewać troszkę wiecej błędów niż zazwyczaj. Życzę miłego czytania oraz WESOŁYCH ŚWIĄT!
+Jeśli chcecie być informowany o nowych rozdziałach, koniecznie zajrzyjcie do zakładki "Informowani".
Świetny!!!
OdpowiedzUsuńJuż czekam na tą imprezę!
Do następnego
Uhuhu... To się porobiło. xD Czekam na next'a. :D
OdpowiedzUsuńCzemu jesteś taka wredna i kończysz w takim momencie ??!!
OdpowiedzUsuńRozdział jes genialny. jak zwykle ;3. I śliczny nowy wygląd bloga ^^. Czekam na nexta i pozdr :*
Świetny wygląd bloga! Harry napalaniec xD Jak dla mnie Rose jest za łatwa. Zbyt latwo sie mu oddaje. Wiem wiem, jest boski bla bla. Ale troche oporu xD Gdyby nie Abby kto wie .... xD Ta to ma wyczucie czasu xD Czekam na kolejny rozdział i ogólny przebieg bo ciekawa jestem co dalej z Rose i Dave'em
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę! Miałam taki długaśny komentarz, a on się nie dodał. Gdzie tu sprawiedliwość? :'(
OdpowiedzUsuńWybaczysz mi to, że ten będzie krótki? Ja naprawdę się starałam, a tu co? Się nie dodało! :(
Nie poruszę wątków bohaterów, bo mi się nie chce pisać tego na nowo. Tak strasznie przepraszam. :(
Masz śliczny szablon. ♡ Najlepszy! Ten bordowy taki piękny! ;*
Pozdrawiam i weny życzę.
Jeśli chcesz, to zapraszam do siebie; za-gu-bio-na.blogspot.com
Jeszcze raz przepraszam. :(
Fajny i wciagajacy ;)
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać tego bloga *.* jest genialny!! artystka z ciebie <3
OdpowiedzUsuńO Jezu.... Ta impreza będzie meeega!! Ale z drugiej strony Styles to koszmarny dupek i mnie coś bierze jak on się tak arogancko zachowuje haha
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie
http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/?m=1
Fajnie by było jakbyś zostawiła komentarz bo to motywuje :)
Zajebisty! <3 Kocham :*
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńHaha! Zakończenie świetne! :D Wybacz, że tym razem tak krótko, ale jestem aktualnie na wycieczce rowerowej xD
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorki, ale pomyliłam komentarz.
UsuńŚwietny rozdział *.*
Witam!
OdpowiedzUsuńMoże jesteś zainteresowana recenzją opowiadania?
Jeśli tak to zapraszam ;)
http://recenzje-mrs-x.blogspot.com/
Lots of Love!
X
Cudowny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńJejciu ! Dodawaj szybko następny ! <3
OdpowiedzUsuńO jezu świetne
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next ♥
Zapraszam do mnie prosze odwiedź mojego bloga ♥
http://photographyinmylife00.blogspot.com/
Next plisssss XD
OdpowiedzUsuńPrzestrzegasz zasad czy je łamiesz?
Możesz uciekać przed wyborami ale życie wybierze za ciebie, i nie koniecznie będziesz mogła żyć z tym co dostaniesz.
Jeśli nie chcesz żadnych zmian, to odpuść - bo miłość jest nie dla ciebie...
http://over-again-fanfic.blogspot.com/