niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 8

Miałyście kiedyś tak, że świadomie krzywdziłyście osoby na których wam zależy? Zaczynałyście coś, co zagrażało wam oraz waszym bliskim, a później nie mogliście się z tego wyplątać? Ja niestety tak i nie jestem z tego zadowolona, a mimo to nie mogę przestać.
I z każdą kolejną sekundą jest mi coraz trudniej powiedzieć nie.
Zaczynam się zatracać.
Kiedy już myślę, że dam radę powrócić do tego co było wcześniej, znowu pojawia się ON. Wyłazi do mojego życia by zrobić w nim trochę bałaganu i odejść. Potem wraca i jest to samo, a ja nie umiem go wygonić.
Może wcale nie chcę?
Nienawidzę go tak bardzo, a mimo to pozwalam mu by był jeszcze bliżej mnie. Cierpię przez to nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.
Karmię go swoim nieszczęściem - on tego potrzebuje.
Przez niego krzywdzę osoby, które kocham. To właśnie ON pomógł mi to odnaleźć. Moją własną ucieczkę od wszystkiego, tylko nie od niego.
Tak bardzo jak nienawidzę jego, tak bardzo nienawidzę siebie. Nie znoszę się za to co robię, wiem, że nie powinnam, ale i tak ciągle się tego trzymam.
Jestem naiwną dziewczynką, a on moim osobistym koszmarem...

Siedzę u Harry’ego już od godziny i oglądamy jakąś zboczoną komedie niczym para dobrych przyjaciół, którymi nie jesteśmy i nigdy nie będziemy.
Moje poczucie winy jest niewyobrażalne! To co zdarzyło sie u Alexa w ogóle nie powinno mieć miejsca. Nigdy nie podejrzewałam siebie o coś takiego. Czuje sie teraz jak nic nie warty śmieć.
Czuję sie brudna.
Dave w żadnym wypadku na to nie zasługuję i nie powinnam była mu tego robić. Nic już nie mogę na to poradzić, tak bardzo bym chciała cofnąć czas i zamiast go pocałować to przywalić mu w ten jego głupi ryj. Głupi i piękny ryj - dodał mój głosik w głowie.
-Oh zamknij się! - krzyknęłam i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego że powiedziałam to na głos. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, a ja lekko się zarumieniłam.
-Do kogo to było? - zapytał lekko zdenerwowany.
-Yh do nikogo. Nie chciałam tego powiedzieć - odpowiedziałam prawie szeptem. Tak mi wstyd.
-Okey? - Harry z powrotem zwrócił swój wzrok na telewizor. Nie lubiłam jak czułam kiedy na mnie patrzy, bo zawsze gdy to robi to tak jakby chciał wypalić we mnie jakąś dziurę czy coś.
-Harry? - zapytałam niepewnie.
-Hmm? – Spojrzał na mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami. Zaraz odpłynę!
Nie byłam pewna czy powinnam zaczynać ten temat, ale jakoś nie mogę przestać o tym myśleć.
-Dlaczego Alex hmmm. Dlaczego Alex chciał mnie przed tobą ukryć? - Popatrzył na mnie zaskoczony i szybko odwrócił wzrok tak, jakby chciał coś przede mną ukryć.
-Nie mam pojęcia królewno, ale obiecuje, że się dowiem. Pamiętasz jak ty sie tam w ogóle znalazłaś? - Próbował delikatnie zmienić temat. Coś ukrywasz Harry!
-Nie. Pamiętam tylko, że zgubiłam Abby i nagle wszyscy zaczęli uciekać. Wtedy znalazł mnie ten chłopak. Właśnie! Kto to był? - Zadałam kolejne pytanie, nie wspominając o chwili słabości. Tak bardzo chciałam wszystko wiedzieć. Mówiłam wam już, że jestem bardzo ciekawska?
-Luke - odpowiedział zmieszany. Zastanawia mnie to dlaczego Alex był taki zły, gdy mnie z nim zobaczył . Z tego co mówili, o tej perspektywie martwej mnie w jakiś magazynach, nie mógł być dobrym człowiekiem
-Może coś więcej?
-Im mniej wiesz tym lepiej dla twojego bezpieczeństwa, a teraz usiądź spokojnie i oglądaj film. - Bezpieczeństwo bla bla bla. Ja chcę wiedzieć, a nie! Co za irytujący człowiek! Czasami mam ochotę go zabić. Naprawdę. Nie lubię jak ktoś zataja przede mną prawdę, zresztą kto lubi. Zaczęłam temat i w sumie nic nowego się nie dowiedziałam, a zamiast tego zyskałam lekko napiętą atmosferę.
Wpatrywałam się w niego jeszcze przez chwilę, aż podniosłam się i poszłam do jego łazienki.
Z tego co dane było mi zobaczyć jego dom nie był duży. Parter i piętro. Zauważyłam przytulny ganek, ale też w miarę duży salon, którego Harry chyba nie sprzątał od jakiegoś czasu.
Weszłam do łazienki, w której już wcześniej byłam i przepłukałam twarz. Chciałam tylko na chwile od niego odjeść. Odetchnąć. Jakoś, gdy jest koło mnie, strasznie się męczę nawet samym patrzeniem na niego. Czy to nie dziwne?
Po niecałych dwóch minutach otworzyłam drzwi i po cichu udałam się do salonu. Usłyszałam jak Harry rozmawia przez telefon, wiec zatrzymałam się i postanowiłam posłuchać.
-Jak to?!- krzyknął do słuchawki. Był zdenerwowany. -Mike miał dostarczyć towar! Gdzie on jest? – Jaki towar? Jedno mi się tylko nasunęło. Okłamał mnie? -Jak można spieprzyć tak ważną sprawę? Wiecie ile to pieniędzy!- Gdy usłyszałam jego ton głosu, momentalnie się wzdrygnęłam. Strasznie się go bałam, planowałam nawet uciec przez okno czy coś, ale wiem, że daleko bym nie zaszła. Znalazłby mnie.
On zawsze to robi.
-Nie. Poczekajcie z nim jeszcze chwilę, nim go załatwimy chcę z nim jeszcze pogadać. Zaraz tam będę! – Załatwimy? Kiedy to co powiedział do mnie doszło, zrobiło mi się słabo. Wiedziałam, że skończył, więc weszłam do kuchni.
-Musze gdzieś je… - Był w szoku. Domyślił się, że go słyszałam. Nie dziwię się, bo trzęsłam się jak galareta. Byłam sparaliżowana przez strach. – Nie. To nie tak jak myślisz. Cholera! Nie powinnaś tego słyszeć. – Czyli to, to są te rzeczy, o których nie mogłam wiedzieć? Te gorsze i inne, które robi? Zabija ludzi?
Harry chciał się do mnie zbliżyć, ale kiedy tylko to zrobił automatycznie cofnęłam się w tył. Nie chciałam go dotykać. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. On cholera zabijał ludzi! Pieprzony morderca! A co jeśli ja jestem jego kolejną ofiarą?
-Rose… - zaczął spokojnie.
-Odwieź mnie do domu. Teraz! – Mój strach obecnie przerodził się w złość. Nie panowałam nad sobą i miałam nadzieję, że nie będzie podejmował jakiś prób by mnie do siebie przekonać i powiedzieć, że to nie tak, bo nie wytrzymam. Poszłam na ganek, złapałam za klamkę i wyszłam z domu.
Udałam się do samochodu i zaczęłam szarpać się z drzwiami, które nie ustępowały. Usłyszałam cichy śmiech i dźwięk symbolizujący, że samochód został otworzony. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej, kiedy doszło do mnie, że nie wpadłam na pomysł, że auto może być zamknięte. Rose ogarnij się! Jak mam się kurwa ogarnąć jak właśnie spędzam czas z mordercą? A najgorsze, że całowałam się z mordercą!
Brzydzę się nim! Tak strasznie żałuje, że dałam się wtedy Dave’owi namówić na ten klub. Gdybyśmy tam nie poszli nie poznałabym go! A więc to jego wina. Dave’a.
Boże co ja się okłamuje! Gdybym umiała się postawić Harry’emu już w drugi dzień naszej znajomości nie siedziałabym teraz w jego aucie i nie trzęsła się ze strachu! To wszystko moja wina. Nie cierpię się za to.
-Słuch…
-Nawet nie próbuj się teraz do mnie odzywać! – krzyknęłam w ogóle nie myśląc co robię. Krzyczałam do zabójcy!
-Rose proszę cie spokojnie. Nie dramatyzuj. – On sobie chyba żartuje! Jak mogę być w takiej chwili spokojna?
- Jesteś śmieszny. Siedzę w jednym aucie z mordercą, który być może mnie też chce zabić. Wiesz co ? Oszczędź mi czekania, zrób to teraz!
-Zwariowałaś już do reszty! Nie zabijam niewinnych ludzi, a zwłaszcza kobiet! – Czyli zabija winnych? To kim on do cholery jest? Tak czy siak kogo by nie zabijał dalej jest tym pojebanym mordercą, z którym nie mogę czuć się bezpieczna.
Nie odzywałam się już przez resztę drogi. On również. Cholernie się bałam, wiec odsunęłam się tak, by być jak najbardziej przytulona do drzwi. Zastanawiałam się jakie błędy popełniłam. Na pewno mogłam posłuchać się Sue i zerwać z nim kontakt, kiedy był jeszcze na to czas.
Teraz już mu nie ucieknę…
Boje się też, że przez to wszystko Dave jest zagrożony, a gdyby mu się coś stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Nie chciałabym przechodzić przez to drugi raz.
Przez śmierć kolejnej bliskiej mi osoby…
Po dziesięciu minutach drogi w ciszy Harry zatrzymał się pod moim budynkiem. Szybko złapałam za klamkę i wyszłam z auta. Ruszyłam do drzwi wejściowych ,lecz nie zdążyłam mu uciec. Zatrzymał mnie.
-Puść mnie – warknęłam.
-Zrobię to kiedy będę miał na to ochotę, a teraz mnie posłuchaj. – Jego oczy! Momentalnie zrobiły się cholernie ciemne. Był jak w transie. Bałam się. – Nikomu nie mówisz, że znasz Harry’ego Stylesa. Nikomu nie mówisz, że zabijam, bo jeśli to zrobisz… - urwał na chwilę jakby zbierał siły na to co chce mi powiedzieć. – To wtedy automatycznie staniesz się winna królewno.
-Yhy. – Byłam sparaliżowana. Nie wiedziałam co mam robić. Chciał mnie zabić?
-Cieszę się, że to rozumiesz królewno. Do zobaczenia wkrótce. – Schylił się do mojego policzka i musnął go delikatnie. Ten mały gest był tak silny i mimo tego, że strasznie się bałam, zaczęło towarzyszyć mi kolejne uczucie. To przyjemniejsze.
Patrzyłam jak odjeżdża, nie potrafiłam się ruszyć. Jeszcze nigdy w życiu aż tak bardzo się nie bałam.
***   
-Na pewno wszystko dobrze kochanie?
-Tak – odpowiedziałam cichutko. Wiedziałam, że on to zauważy. Dave znał mnie najbardziej z całego towarzystwa, które mnie otacza. Nie wiedział o mnie większości rzeczy, ale wiedział, kiedy coś jest ze mną nie tak.
-Pewna jesteś? Nawet nie ruszyłaś ryżu. – Ah no tak! Byłam taka przejęta tym wszystkim, że nie miałam teraz ochoty na jedzenie. Podejrzewam nawet, że gdybym coś wzięła do buzi to zaraz bym klęczała przed ubikacją. – A ty tak lubisz ryż.
-Tak, wszystko w porządku. – posłałam mu fałszywy uśmiech i wróciłam do grzebania widelcem w talerzu.
-Jak chcesz. Może byśmy pojechali zrobić jakieś zakupy? Nie mamy nic w lodówce – zaproponował.
-Tak. Możemy. – Pomyślałam sobie, że może wspólny czas spędzony z Dave’em pozwoli mi zapomnieć o osobie, jaką jest Harry. Zapomnieć, że w ogóle go znam. Tak to dobry pomysł!
-Naprawdę? – zapytał zdziwiony.
-A czemu nie?
-Bo nigdy nie jeździmy razem. Cieszę się, że zmieniłaś zdanie. – Kocham to kiedy jest on w stosunku do mnie taki niepewny. Kocham to kiedy gubi się przy mnie, kiedy go rozpraszam. Wiem, że chciałby mnie mieć w zupełności, ale to jak na razie w ogóle nie wchodzi w plan życia z Dave’em.
-To ja się pójdę przebrać okey? – Mężczyzna pokiwał głową wiec wstałam od stołu i poszłam do garderoby. Wyciągnęłam stamtąd jasne jeansy, czarny sweter i czystą bieliznę. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Po dziesięciu minutach byłam już w zupełności gotowa do wyjścia.
*** 
Naszym celem był najbliższy market, który znajdował się kilka przecznic dalej od naszego mieszkania. W samochodzie panowała cisza, w sumie to dziwne, bo Dave zawsze nawijał. Był swego rodzaju gadułą lubiącą mówić o sobie. Nie przeszkadzało mi to, lubiłam go słuchać i się z niego śmiać.
W końcu postanowił zagadać. Dave martwiłam się!
-A jak się bawiłaś? – Momentalnie zrobiło mi się przykro, chyba nie musze mówić z jakiego powodu?
-Było hmmm fajnie. Dobrze czasami spotkać się ze starymi znajomymi. – Oh jak ja nie lubiłam go okłamywać!
-Cieszę się, że masz kogoś z kim mogłabyś spędzać czas. Zaczynałem się martwić. Moi znajomi to nie wszystko. – Wiem, że się martwił. Przez ten cały czas, kiedy z nim jestem nie wspomniałam mu o żadnych swoich znajomych. Pff ja ich nie miałam. Nie szukałam, bo nie chciałam. Wolałam być sama. Przyzwyczaiłam się do tego. Lubię odpychać od siebie ludzi, czasami zupełnie nieświadomie. – Mam nadzieje, że kiedyś mnie z nimi zapoznasz.
-Tak, postaram się. Tylko nie daj mi powodu, żebym była o ciebie zazdrosna. – Chciałam jakoś rozładować atmosferę i mi się udało – Dave zaczął się śmiać.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed olbrzymim sklepem.
Mężczyzna wziął wózek i weszliśmy do budynku. Dobrze, że pamiętał o tym, by zrobić listę. Lubiłam jego zorganizowanie, poniekąd też taka byłam. Lubiłam mieć wszystko poukładane. Hmmm uwielbiałam robić bałagan, ale nie znosiłam na niego patrzeć. Tak wiem,  jestem dziwna.
Pakowaliśmy wszystko co potrzebne, a do tego jeszcze każdą moją zachciankę.
Było pełno śmiechu, kurde jak nie my! Bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie. Jak jeszcze nigdy. Wydaje mi się ze wpłynęła na to sytuacja z rana. Chciałam mu to jakoś wynagrodzić, więc tworzyłam się na niego. Chciałam wszystko naprawić, w jakiś szalony sposób go przeprosić.
-Ah bym zapomniał! Poczekaj tutaj, idę po frytki – powiedział uradowany. Był w dobrym humorze co bardzo mnie cieszyło. Zostawił mnie samą, więc zaczęłam pchać wózek w kierunku słodyczy. Rozglądałam się za moimi ulubionymi batonami jakimi jest Twix i Mars, kiedy ktoś wykrzyknął moje imię. O nie! Obróciłam się na piecie i ujrzałam Iana. Normalnie cieszyłabym się na jego widok, ale nie teraz, kiedy jest w jednym budynku z Dave’em.
-Hej – zwołał jeszcze raz i podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się nerwowo i zaczęłam rozglądać się czy w pobliżu nie ma mojego chłopaka.
-Cześć – odpowiedziałam niby wesoło, kiedy doszłam do wniosku, że na razie wszystko jest ok. Może zdarzę go spławić.
-Gdzieś ty się podziewała dziewczyno? Harry przez kilka godzin cie szukał i postawił na nogi każdego, kto mógłby wiedzieć cokolwiek o twoim zniknięciu. – Aż tak bardzo się przejął?
-Hmm Alex zabrał mnie do siebie. Nie mogłam znaleźć Ha… - Ktoś mi przerwał, a mój oddech momentalnie przyspieszył. Mam problem!
-Kogo nie mogłaś znaleźć kochanie? – Musiał powiedzieć kochanie. Dave jest niezwykle zazdrosny. Zawsze lubi zaznaczać to, że jestem jego, chodź ja myślę trochę inaczej.
-Abby. To jedna z moich koleżanek, z którymi wczoraj wyszłam.- Uśmiechnęłam się. Byłam zdenerwowana.
-Amm, a ten to…
-Ian. Jej chłopak! – Nakręciłam. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, a ja posłałam mu proszące spojrzenie.
-Tak. Miło mi cię poznać… - Jezu musze mu za to podziękować!
-Dave. – Dokończył i podał mu rękę.
-No nic, muszę już lecieć, bo obiecałem ABBY, że nie będę tutaj długo. – Specjalnie zaakcentował jej imię. Wiedziałam, że będę musiała się tłumaczyć. – Fajnie było was spotkać. Do zobaczenia.
-Bardzo fajny chłopak. A ta Abby to jakaś twoja przyjaciółka? – Ruszyliśmy w przeciwną stronę - prosto do kas. On też był ciekawski. Kolejna rzecz, która nas łączy.
-Jest ze mną najbliżej ze wszystkich dobrych znajomych, ale to jeszcze nie przyjaciółka. – Nie kłamałam. Harry nie jest dobry, wiec się nie zalicza.
-Chciałbym ją kiedyś poznać. – Uśmiechnął się do mnie. Nie był zły i z tego się cieszyłam!
-Załatwione! – Nie wiem w sumie jak do tego dojdzie skoro chce się odizolować od Hazzy, ale można coś wymyśleć. W sumie to jeszcze nawet nie wiem jak mam się od niego odciąć, ale postaram się cos wymyśleć. Może się wyprowadzimy? Nie! To nie przejdzie. Rose nie myśl teraz o tym! Tak też zrobiłam. Cały czas rozmawiałam z Dave’em, a w międzyczasie zapłaciliśmy za zakupy i wsadziliśmy je do auta. Później pojechaliśmy jeszcze do jego kancelarii, by wziąć jakieś papiery i wróciliśmy do domu. Upiekliśmy razem ciasto czekoladowe co było naprawdę niecodziennym widokiem! Postanowiliśmy, że zrobimy sobie maraton filmowy. Hobbit i Władca pierścieni to dobry pomysł! Przygotowałam różne przekąski, a mężczyzna włączył pierwszy film. Musze powiedzieć, że oprócz ranka ten dzień był całkiem fajny! Byłam zdziwiona tym, że potrafiłam spędzić z Dave’em tak miło czas. To dobry znak.
W czasie oglądania już drugiej części Hobbita gdzie pojawił się mój boski Legolas usłyszeliśmy dzwonek. Mój „kochaś” zatrzymał film, a ja poszłam otworzyć drzwi.  Przeraziłam się, kiedy zobaczyłam osobę, której w ogóle nie spodziewałam się w tej chwili.


Są chwi­le, by działać i ta­kie, kiedy na­leży po­godzić się z tym, co przy­nosi los…
_________________________________________________________
Dzień dobry kochani! Przepraszam, że musieliście czekać tyle na ten rozdział, ale mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli. J Kolejny PRAWDOPODOBNIE pojawi się w przyszłą niedziele, ale niczego nie obiecuje. Wszystkim bardzo dziękuje za komentarze i zachęcam do dodawania nowych!

10 komentarzy:

  1. Bosz *.* Czy to Harry ?! Pewnie tak.. ciekawe czego chce.
    Genialny rozdział ! Nie mogłam sie juz doczekać kiedy go dodasz :D. Naprawdę super piszesz ;3. Bardzo ciekawie.
    Jeśli miałabys czas zapraszam do mnie. Po tym rozdziale zacznie sie cos dziać :D.
    http://blogbetruetowhoyouare.blogspot.com/2015/04/15-rozdzia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
    Jezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo!
    Czyżby to Dave?
    Piekny rozdział!
    Zapraszam do mnie
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Momomo *.* No ja prosze dodaj szybciej rodzdział ! Ku*wa Harry twoja bezczelność mnie wkurza xd !!! Hhahaha ! Czekam na następny ! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Brak mi słów *_*
    Nie wiem co mam Ci powiedzieć, niesamowity rozdział! <3
    Zapraszam serdecznie do siebie! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, to pewnie Harry wpadł z wizytą do swojej ulubienicy. ;) Ale jeśli to on ( bo na pewno ) to będzie się działo. Czy kłamstwa Rose wyjdą na jaw? Albo Harry zaś coś wykombinuje. Hohohoh, Dave będzie miał niezły wkurw. Może skończy się na tym, że wywali Rose z domu?
    Tyle pytań i jak na razie zero odpowiedzi. Czekam na następną część i dzięki, że mnie powiadomiłaś! :)
    Jakby ci się nudziło to wpadaj do mnie xx
    http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

  8. Przepraszam za spam :)
    Jeżeli lubisz FanFiction o 1D lub opowiadania o tematyce fantastycznej to zajrzyj. Możliwe, że ci sie spodoba ;)

    Druga część Upadłej i Łowców pt. "Exposed to Trial"
    upadla-i-lowcy.blogspot.com

    Skłamał(a)bym mówiąc, że o Niej(Nim) nie myślę. Myślę. Czasami są takie dni, gdy jest w każdej godzinie i takie godziny, gdy jest w każdej minucie. Ciągle zasypiam i budzę sie z Jej(Jego) imieniem na ustach. Często łapie się również na tym, że wypatruje Jej(Jego) twarzy w ulicznym tłumie, choć wiem, że to nie możliwe, abym Ją(Go) w nim znalazł(a). Ale nie mogę sie powstrzymać, to jest silniejsze ode mnie. Nadal przyciskam twarz do brudnej szyby i nadal wilgotnieją mi oczy kiedy "przypadkiem" przejeżdżam obok miejsc, gdzie razem spędzaliśmy czas. Najbardziej bolą drobiazgi, gdy dobiegają do mnie dźwięki piosenki, której razem słuchaliśmy, gdy ktoś wymieni tytuł filmu, o którym rozmawialiśmy, gdy poczuje zapach perfum, w które ubierał(a) sie na nasze spotkania, gdy gdzieś usłyszę Jej(Jego) imię... wciąż tak bliskie.


    Zwiastun:
    https://m.youtube.com/watch?t=32&v=y2mpzee8dz0

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej;) Zareklamowałaś się, więc jestem. Jest mi tylko troszkę przykro, że nie przeczytałaś choć jednego mojego rozdziału przed zostawieniem spamu. No, ale dobra.

    Obecność Harrego Stylesa nie jest dla mnie atutem tego opowiadania, bo jest ich już tyle, że przestały być oryginalne. Ale wyrzuciłam z głowy ten fakt, czytając Twój rozdział i muszę Ci powiedzieć, ze jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Piszesz bardzo przyjemnie, tekst jest płynny, dopracowany i nie męczyłam się czytając kolejne zdania. Poza tym pojawia się tutaj wątek kłamstwa, a gdzie kłamstwo tam tajemnice, gdzie tajemnice tam ciekawość i przygody, więc jestem na tak! Myślę, że będzie coraz ciekawiej, bo główna bohaterka stąpa bo bardzo kruchym lodzie. Dopiero zaczęła oszukiwać "kochasia" a już ma z tym problemy. prędzej czy później to wszystko się wyda, a wtedy Rose będzie mieć nie łatwy orzech do zgryzienia. Ciekawa jestem jej dalszej relacji z Hazzą no i odpowiedzi na pytanie: kto ją odwiedził;)

    Pozdrawiam! ;*
    Życzę Ci dużo weny i pomysłów na kolejne rozdziały;)
    A w wolnej chwili zapraszam też do siebie: sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń